Urodziłem się w.... roku.
Była zima więc mróz skrzypiał za oknem i było biało.
Kiedy nassałem się mleka zacząłem raczkować i podglądać świat przez okno na pierwszym piętrze, był kolorowy.
Chodziłem do szkoły, dorastałem w kinie, w bibliotece, w kościele, w domach ciotek i przypadkowych znajomych.
Przybywało mi wagi. Rodzice, jak wszyscy rodzice byli zajęci zarabianiem pieniędzy więc spotykaliśmy się w niedziele, przy rosole. Pozostawiony sobie i światu zacząłem buntować się przeciw pozorom.
Chciałem za wszelką cenę zerwać z ludzi i świata maskę, ale do dziś nie udało mi się.
W piętnastym roku życia nauczyłem się pływać i płynę do dzisiaj.
Topiłem się dopiero siedem razy i mam jeszcze wszystko przed sobą ...
A więc piłem, jadłem, spałem, kłamałem...
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby nauczyć się angielskiego
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby zrozumieć teksty Stonesów i Doorsów
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby przeczytać Miltona, Plath, Cortazara, Marqueza, Eco, Freuda
Gdzieś Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby kupić sobie maszynę do pisania i zacząć pisać donosy na świat
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby powiedzieć rodzicom co o tym wszystkim myślę
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby przestać wierzyć w Boga
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby zacząć wierzyć w Boga
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby kochać Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby nienawidzić
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby zobojętnieć
Gdzieś po drodze znalazłem czas żeby pomarszczyć sobie serce, rozum nawet twarz
Lecz nigdy nie znalazłem czasu żeby dowiedzieć się po co...